O mojej miłości do śledzi mogłabym opowiadać godzinami. Zawsze boleję nad tym, że polscy szefowie kuchni nie wykorzystują w pełni potencjału tej ryby, jak to robią chociażby Szwedzi. W Polsce śledzie najczęściej przybierają postać przystawki z rozmaitymi dodatkami, których lista ograniczona jest jedynie fantazją kucharza, zresztą mojej ulubionej przystawki. Zamawiam śledzie właściwie w każdej restauracji, jaką odwiedzam, dlatego niesamowicie ucieszyłam się, gdy znalazłam je w menu większości restauracji w Wilnie podczas mojej sierpniowej wizyty w stolicy Litwy. Jak to robią Litwini? W sumie podobnie jak u nas. Śledź, cebula, ziemniaki, z tą tylko różnicą, że w mojej rodzinie najczęściej podawało się ziemniaki gotowane, zaś na Litwie serwowano pieczone w mundurkach. Jednak całkowitą nowością były dla mnie prawdziwki (duszone lub marynowane) jako dodatek do ryby! Do tego jeszcze ćwikła lub kwaśna śmietana. Dla mnie rewelacja!
Wilno, restauracja Aula |
A ponieważ już dawno nie widziałam w lasach takiej ilości grzybów, co w tym roku, postanowiłam uszczknąć nieco z moich zapasów na zimę i przywołać moje najsmaczniejsze wspomnienie z Litwy.
Składniki:
kilka dużych ziemniaków
250 g śledzi solonych
1-2 czerwone cebule
kilka niewielkich marynowanych prawdziwków
150 ml kwaśnej śmietany
Śledzie dobrze wymoczyć (przez minimum 4 godz.), co jakiś czas zmieniając wodę, następnie pokroić je w mniej więcej równe kwadraty.
Ziemniaki dokładnie umyć, osuszyć i upiec w piekarniku w mundurkach.
Cebulę obrać i pokroić na plasterki, grzyby przekroić wzdłuż na połówki.
Gorące ziemniaki pokroić na plasterki. Na każdym położyć plasterek cebuli, kawałek śledzia i połówkę grzyba. Podawać z łyżką kwaśnej śmietany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz