sobota, 26 kwietnia 2014

Zupa z pokrzywy

Podziwiam Szwecję za konsekwencję w budowaniu swojego wizerunku opartego o ekologię w niemal wszystkich dziedzinach życia, także w kuchni. Szwedzi mnóstwo środków poświęcają na promocję swoich kulinariów. Od lat słyszę o szwedzkiej zupie z pokrzywy - ponoć ulubionej zupie Królowej Sylwii. Tymczasem to tak samo szwedzka, jak i polska zupa - danie typowe dla ubogich społeczeństw wiejskich. W Polsce przed wojną była dość powszechna, podobnie jak zupa i sałatki z lebiody - przepisy na te potrawy można było znaleźć w niemal wszystkich przedwojennych książkach kucharskich. Postanowiłam dziś odświeżyć jeden z nich, bowiem tę zupę robi się tylko z młodej pokrzywy - kwietniowej i majowej. Przepis pochodzi z książki M. Gałeckiej i H. Kulzowej, "Kuchnia polska" (wyd. IV, Warszawa 1934 r.). W oryginalnym brzmieniu brzmi tak (z zachowaniem pisowni z książki):

Głównie w Maju jada się pokrzywę, i to zupełnie młodą, obraną z łodyg, ugotować na gorącej wodzie z solą, zupełnie jak szpinak w obszernym rondlu, odlać, przelać zaraz zimną wodą i posiekać. Wziąść na 4 osoby w rondel łyżkę masła młodego do stosownej ilości pokrzywy i udusić jak się zwykle dusi szczaw na zupę. Mieć ugotowany dobry rosół i tym goroącym rosołem przefasować uduszoną pokrzywkę, którą w czasie duszenia zaciągnąć odrobiną mąki, aby się dobrze z rosołem połączyła. Lejąc w wazę rozbić jedno lub dwa żółtka i mieszać łyżką gorącą zupę, aby zgęstła od jajek. Podają się do tej zupy grzaneczki wąziutkie podłużnie krajane i wysuszone.

Na wazę zupy dla czterech osób trzeba nazbierać pokrzyw o objętości reklamówki. Niestety bardzo się kurczy przy gotowaniu.


Zupa z wyglądu przypomina szczawiową, ale ma dużo mniej wyrazisty smak. Trzeba ją dobrze doprawić solą i pieprzem.

Jednemu nie można zaprzeczyć - bez wątpienia jest to zupa ekologiczna. Pokrzywę trzeba sobie samemu nazrywać na łące i poza zwykłymi zanieczyszczeniami z powietrza, nie jest niczym pryskana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz