Czasami zdarza się, że chociaż się kogoś nigdy w życiu nie spotkało, to jednak ma się wrażenie, że zna się go niczym dobrego znajomego. Ja tak miałam w przypadku Sabiny i Zviada, polsko-gruzińskiego małżeństwa, którego historia wielokrotnie przewijała się na stronach podróżniczego bloga Marcina Wojażera Wesołowskiego. Szaszłyki Zviada zasłynęły w internecie. Gdy zaś dowiedziałam się, że tydzień przed moją planowaną wizytą w Krakowie Sabina i Zviad otworzyli własne kulinarne miejsce - food trucka Gruzja na kółkach, od razu wpisałam adres na listę miejsc must see w Krakowie.
Bar na razie otwiera się jedynie w weekendy, ale dzięki temu wszystko jest niezwykle świeże. W karcie zaledwie cztery pozycje, nie licząc lemoniady - po dwie dla wegetarian i dla mięsożerców. Dwie pozycje są stałe - roladki z bakłażana jako przystawka oraz adżapsandali - gęsty gulasz warzywny. Spróbowałam roladek, ponieważ gulasz adżapsandali nie był jeszcze gotowy, a potem tak się zagadałam z gospodarzami oraz kolejnymi przychodzącymi gośćmi, że zwyczajnie o nim zapomniałam! Za to roladki o wyczuwalnym smaku orzechów włoskich i aromacie świeżej kolendry, posypane świeżymi owocami granatu skradły moje serce. W zestawie jest także pchali - uformowana w kulę pasta z gotowanego szpinaku, także z orzechami i przyprawami, idealna do rozsmarowania na świeżej bułce.
W sobotę pogoda nie rozpieszczała, chłód i wilgoć wpełzały za kołnierz i nie była to wymarzona aura na posiłek na świeżym powietrzu, ale i na to Gruzja na kółkach znalazła sposób! To gorąca zupa charczo - aromatyczna, z dużą ilością ziół, kawałkami wołowiny i ryżem. Rozgrzewająca i sycąca. Strzał w dziesiątkę przy takiej pogodzie.
No i na koniec słynne szaszłyki. Mięso doskonale doprawione, zamarynowane wcześniej, pieczone na miejscu na grillu na węglu, potem zawijane w chrupiący placek lawasz wraz z domowej roboty sosem i czerwoną cebulą. Mięso aż rozpływało się w ustach! No niebo w gębie. W niedzielę szaszłyki miał zastąpić lula kebeb i aż żałowałam, że nie mogłam zostać w Krakowie dzień dłużej!
Bajgle i zapiekanki są przereklamowane. Gruzja na kółkach to street food w najlepszym wydaniu. Dodatkowym atutem są przesympatyczni gospodarze, do których warto wpaść nie tylko na fantastyczne gruzińskie specjały, ale i na miłą pogawędkę, jak tylko znajdą chwilę, bo chętnych do spróbowania ich dań nie brakuje!
Gruzja na kółkach
Kraków (Kazimierz), ul. Dajwór 21
Gdyby ktoś pytał, to "przez ścianę" jest nieźle zaopatrzony bar (kawa, herbata, piwo, wino (także gruzińskie), i inne napoje wyskokowe). Dodatkowo stoły, ławy i stoliki pod parasolem lub we wnętrzu lokalu, więc żadna aura niestraszna.
OdpowiedzUsuń