czwartek, 15 września 2011

O rybach, czyli garść wakacyjnych wspomnień

Nie wyobrażam sobie swojej diety bez ryb, jednak nie jem ich tak często jak bym chciała, chociaż polskie zwyczaje kulinarne zakorzenione głęboko w tradycji katolickiej powodują, że w piątki najczęściej się pości. Ja jednak zazwyczaj przyrządzam tego dnia sałatę, bowiem w Warszawie ciężko jest kupić dobrą i przede wszystkim świeżą rybę. Te z supermarketów jakoś mi nie smakują.
Łeba - świeże ryby prosto z kutra
Łeba - portowa "Wędzarnia u Mieci"
Zawsze za to jem ryby na wakacjach: czy to pstrągi w górach czy też ryby oferowane w nadmorskich smażalniach ufając, że są świeże. Niestety smażalnie w nadbałtyckich miejscowościach w większości oferują ryby importowane. Z polskiego morza najczęściej flądrę i dorsza, a przecież Bałtyk oferuje o wiele większy wybór rodzimych ryb. Dlatego podczas ubiegłorocznych wakacji w Białogórze specjalnie jeździliśmy do oddalonej o 50 km Łeby do portu po ryby prosto z połowów oraz wędzone na miejscu w portowej wędzarni. Świeżutki turbot prosto z patelni wprost rozpływał się w ustach.
Czarnomorskie belony
Lin w śmietanie
Pstrągi "U Stasia"
W tym roku urlop spędziliśmy w bułgarskim Sozopolu. Ryb w porcie nie udało mi się kupić, ale spróbowałam kilku nieznanych mi dotąd gatunków w lokalnych restauracjach (w Bułgarii nie ma takich lokali jak nasze smażalnie, gdzie je się plastikowymi sztućcami na papierowych tackach). Oczarowała mnie belona nazywana niekiedy rybą - igłą. Cieniutka, o zielonym kręgosłupie i przepysznym, delikatnym mięsie. Ponoć w Bałtyku też się ją łowi, ale nie spotkałam jej w menu w żadnym z odwiedzanych lokali polskiego wybrzeża.
Ryby staram się jadać również w restauracjach w innych regionach Polski. Bezkonkurencyjny jest lin w śmietanie oferowany przez restaurację "Złoty Lin" pod Serockiem rozsławioną jeszcze w okresie PRL-u.
Dwa tygodnie temu natomiast trafiłam do bardzo sympatycznej smażalni w okolicach Grodziska Maz. Lokal nazywa się "U Stasia" i mieści się w miejscowości Mościska. Ma własny staw, ale oferowane ryby raczej z niego nie pochodzą. W menu są tylko ryby: od ryby w occie i galarecie, przez zupę rybną po kilka rodzajów ryb smażonych. Same ryby smakiem się nie wyróżniają, ale przynajmniej są świeże. Jest to natomiast bardzo sympatyczne miejsce na obiad w letni dzień, ponieważ stoliki stoją dookoła stawu oraz na sporym pomoście. Chociaż tak naprawdę w letni dzień to wolę pstrąga z grilla w ogrodzie na działce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz