Nie jestem szczególną fanką sushi i jadam je tylko okazjonalnie. Od czasu do czasu zamawiamy je z mężem do domu, jednak jest to raczej kosztowna przyjemność i dlatego mój mąż uznał, że musimy kiedyś zrobić sushi sami w domu. Na któreś urodziny dostałam od siostry książki poświęcone przygotowywaniu tego japońskiego specjału, a jakiś czas temu mój mąż kupił podstawowe produkty potrzebne do domowego wykonania sushi. No i wczoraj, dość spontanicznie, namówiłam męża na zrobienie z okazji Dnia Kobiet prostych maki, które lubię najbardziej. Nie mieliśmy zbyt dużo składników, więc udało nam się przygotować jedynie trzy rodzaje: z łososiem i ogórkiem, z czarnym kawiorem i sezamem oraz z łososiem, ogórkiem, rzodkiewką i twarożkiem. Nie mam pojęcia, co według japońskiej sztuki kulinarnej prawidłowo powinno znaleźć się wewnątrz maki, jednak w warunkach domowych należy się chyba dać ponieść fantazji. Pierwsze maki nam się rozpadły (za dużo ryżu), ale każda następna porcja wychodziła już coraz lepiej. Pierwsze koty za płoty!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz