Dziś Popielec i jeden z nielicznych już postnych dni w roku, zatem pozostanę w temacie śledzia - tym razem jednak jako danie obiadowe. W moim domu rodzinnym tego dnia najczęściej jedzono śledzia w śmietanie z ziemniakami, którego nie lubię do dziś. W poszukiwaniu inspiracji sięgnęłam znów po książkę Leifa Mannerströma pt. "Śledź" ("Herring", wyd. Bokforlaget Arena, 2005). Postanowiłam wypróbować jeden z przepisów wykorzystujących świeżą rybę.
Składniki:
2 tuszki świeżego śledzia
100 ml oliwy z oliwek
sok z 1 cytryny
1 czerwona papryka
4 ząbki czosnku
4 filety anchois
2-3 szalotki
3-4 ziemniaki
oliwa do posmarowania naczynia żaroodpornego
sól
pieprz
kiełki do przybrania
Śledzie umyć i wypatroszyć. Ponacinać skórę w krzyżyki. Natrzeć ryby solą i pieprzem, skropić oliwą i sokiem z cytryny i odstawić na godzinę do lodówki.
Piekarnik nagrzać do 250 stopni. Paprykę ułożyć na najwyższym poziomie piekarnika i piec do momentu aż na skórce zaczną się robić czarne bąbelki. Przełożyć paprykę do miski i szczelnie przykryć folią. Po 15-20 min. będzie gotowa do obrania. Po obraniu pokroić paprykę na 4 części i usunąć nasiona.
Czosnek obrać i pokroić w cienkie płatki. Nafaszerować śledzie papryką, czosnkiem i filetami anchois. Ziemniaki i szalotki obrać i pokroić na plasterki. Naczynie żaroodporne posmarować oliwą i ułożyć w nim śledzie oddzielając ryby od siebie rzędami ziemniaków ułożonych na przemian z szalotkami. Piec w temperaturze 220 stopni przez 20-25 min. aż śledzie będą mieć przyjemny kolor, a ziemniaki zmiękną. Przed podaniem posypać kiełkami.
Leif Mannerström jest geniuszem w przygotowywaniu potraw ze śledzi. To najlepsze danie z tej ryby, jakie kiedykolwiek jadłam. I dlaczego takich potraw nie ma w restauracjach nad polskim Bałtykiem? Przede mną jeszcze kilkadziesiąt przepisów z tej książki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz