Moja kolekcja książek kucharskich wzbogaciła się o nową pozycję - angielskojęzyczną książkę szwedzkiego mistrza kulinariów Leifa Mannerströma pt. "The Art of Home Cooking". Otrzymałam ją od Ambasady Szwecji w Polsce za zwycięstwo w konkursie kulinarno-fotograficznym zorganizowanym przez Ambasadę. Udział w konkursie pozwolił mi poznać trochę kuchnię szwedzką, która nie wiem z jakiego powodu w Polsce uważana jest za niezbyt smaczną. Przygotowując potrawy na konkurs odkryłam bogactwo smaków tego kraju. Kuchnia Szwecji początkowo mnie zaciekawiła, zaś z każdym kolejnym przepisem coraz bardziej mnie fascynuje. Dla kogoś kto tak jak ja uwielbia ryby, to raj dla podniebienia. U Szwedów bardzo podoba mi się to, że jedzą przede wszystkim ryby bałtyckie. Polacy nie potrafią docenić swojego położenia nad Bałtykiem i bogactwa żyjących tam ryb. W nadmorskich smażalniach można kupić dorsza, flądrę i... np. pangę. A dlaczego nie np. smażonego śledzia? Fantastyczny jest też turbot, tymczasem trzeba się naprawdę nachodzić, żeby znaleźć go w smażalni. Belonę jadłam w Bułgarii, w Polsce chyba nawet się jej nie łowi, a szkoda, bo jest bardzo smaczna.
W książce Leifa Mannerströma znalazłam mnóstwo inspiracji i wygląda na to, że kuchnia szwedzka zadomowi się u mnie na dobre.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz