Śledź to chyba najpopularniejsza ryba w Polsce. Pojawia się na polskich stołach właściwie przy każdej okazji - w czasie świąt, imienin, wesel, Komunii itp. Jest śledź z cebulką, śledź w śmietanie, śledź po kaszubsku, śledzie w rozmaitych sosach, śledzie marynowane, rolmopsy i mnóstwo innych. Jednak prawie zawsze są spożywane jako przystawka, na zimno.
Tymczasem fantastyczny jest śledź smażony! Próżno szukać go w nadmorskich smażalniach. Można go za to kupić w prawie każdym supermarkcie i samemu usmażyć w domu. Ostatnio smażyłam śldzie kilka razy, ale za każdym razem robiłam to inaczej.
Wersja pierwsza to śledź w cieście przypominającym naleśnikowe. Najpierw trzeba go posolić, potem zanużyć w jajku wymieszanym ze śmietaną, następnie obtoczyć w mące wymieszanej z bułką tartą i na patelnię!
Wersja druga to śledź posolony i obtoczony jedynie w mące, podawany z konfiturą cytrynową. Pycha!
Jednak najbardziej smakują mi nieduże kawałki śledzia usmażone na patelni w dużej ilości oleju niczym frytki. Ryba jest wtedy chrupka, a drobne ości, które niestety mają śledzie, stają się łamliwe i dają się łatwo pogryźć, więc nie trzeba ich nawet wyciągać. To potrawa idealna zarówno na obiad, jak i jako ciepła przekąska np. do piwa.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz