niedziela, 15 kwietnia 2012

Ekonomiczna tortilla

Polacy nie potrafią gospodarować jedzeniem. Kupujemy za dużo, nie zjadamy wszystkiego i niestety zbyt wiele produktów spożywczych ląduje potem w śmietniku. Codziennie obserwuję to w pracy, ponieważ mam w pokoju lodówkę, z której korzysta większość moich współpracowników. Codziennie w koszu lądują jogurty, mleko, jednodniowe soki czy nawet kiełbasa. Zawsze z żalem na to patrzę, choć sama też nie należę do świętych w tej dziedzinie i też zdarza mi się coś wyrzucić.

W Polsce najczęściej marnuje się:
  1. Pieczywo
  2. Ziemniaki
  3. Wędliny
  4. Warzywa
  5. Owoce
  6. Jogurty
  7. Mięso
  8. Dania gotowe (typu pizza, garmażeryjne itp.)
  9. Mleko
  10. Ser
  11. Ryby
  12. Jaja
Mistrzami w oszczędzaniu żywności są moi rodzice. Planują obiady na cały tydzień i kupują tylko produkty potrzebne do ich przygotowania, które mają wynotowane na kartce. Nic spoza tej listy! Mają dom na wsi i wszystkie odpadki roślinne od obierków po owoce z kompotu a nawet skorupki z jaj wyrzucają na kompost.
Ja też staram się nie marnować jedzenia, choć przy dwójce małych dzieci jest to bardzo trudne. Niedojedzone płatki kukurydziane z mlekiem, ziemniaki z obiadu, zupa, drożdżówki na spacerze itp. Kiedyś po nich dojadałam, ale w ten sposób wzbogaciłam się o 10 dodatkowych kilogramów... Płatki niestety wylewam, ziemniaki zostawiam do odsmażenia na patelni następnego dnia (chłopcy je uwielbiają i w tej postaci nigdy się nie marnują!), zupy wciąż dojadam niestety, a drożdżówkami karmimy ptaki.
Staram się jak najwięcej produktów mrozić: mięso, ryby, pieczywo, masło, niektóre warzywa i owoce. I to nie tylko te surowe, ale także np. kiedy z obiadu zostanie jeden kotlet. Kiedy nadejdzie dzień, gdy nie będzie czasu na gotowanie, takie mrożonki będą jak znalazł! Zawsze są to małe porcje, aby na raz nie rozmrozić zbyt dużo. I tak np. schab od razu kroję na kotlety i pakuję je w paczki po 4 szt. - na 1 obiad. W razie czego zawsze można wyjąć dwie paczki. Mrożę koperek. Zazwyczaj, kiedy pęczek stoi w wodzie jakaś jego część się marnuje. A mrożonego dodaję do potrawy tyle, ile mi akurat potrzeba.
Fantastycznym pomysłem na zagospodarowanie "resztek" są sałatki z tradycyjną sałatką warzywną, pogardliwie zwaną "rosołową", na czele. Niedawno pisałam też na blogu o mojej autorskiej sałatce z łososiem, która jest właśnie doskonałym przykładem na wykorzystanie produktów, które inaczej by się zmarnowały. Takich sałatek robię mnóstwo i przepisów na wiele z nich już nie pamiętam, ponieważ były robione tylko jeden raz z tego co akurat było w lodówce.

Następnym produktem, który nauczyłam się przerabiać na kilka sposobów jest gotowane mięso. Praktycznie co 2-3 dni gotuję zupę i mamy całą zamrażarkę mięsa z rosołu. Klasyczną formą jego spożytkowania są pierogi, ale z mielonego gotowanego mięsa robię też sos boloński do spaghetti czy też nadzienie do tortilli, które nazywam kuchnią meksykańską, choć pewnie nie ma z nią zby wiele wspólnego. I dziś właśnie chciałabym zaprezentować to ostatnie danie:

Składniki:

4 placki tortilla (można wykonać samodzielnie lub kupić gotowe w sklepie)
ok. 30 dag gotowanego mięsa 
1 cebula
1 czerwona papryka
1 puszka czerwonej fasoli
1 puszka pomidorów
2 ząbki czosnku
kilka liści sałaty
tłuszcz do smażenia
sól
pieprz
do smaku kolendra i ostra papryka lub gotowa przyprawa do potraw kuchni meksykańskiej
sos salsa (można wykonać samodzielnie lub kupić gotowy w sklepie)

Mięso zmielić. Paprykę pokroić w kostkę, a cebulę na półplasterki. Na patelni rozgrzać tłuszcz. Podsmażyć na nim paprykę i cebulę, następnie dodać mięso i odsączoną fasolę oraz pomidory wraz z sosem. Dodać czosnek przeciśnięty przez praskę. Doprawić solą, pieprzem i pozostałymi przyprawami.
Tortillę podgrzać w piekarniku lub w mikrofalówce, następnie ułożyć na niej liście sałaty i farsz. Polać salsą (ja zazwyczaj używam dwóch rodzajów sosów: kwaśnego śmietanowego i ostrego czerwonego) i zawinąć np. w kopertkę. To jedno z ulubionych dań mojego męża.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz