niedziela, 8 grudnia 2013

Fasolka po bretońsku

Wczoraj ugotowałam za dużo fasoli do barszczu ukraińskiego i pomyślałam, że z tego, co zostało zrobię fasolkę po bretońsku, której już bardzo dawno nie jedliśmy. Nie wiem jaki jest dokładnie rodowód tej potrawy, ale zdaje się, że jest rdzennie polska. Na pewno nie znają jej w Bretanii, podobnie jak w Bawarii nie pija się bawarki. Fasolkę po bretońsku jada się chyba we wszystkich regionach naszego kraju, jest popularnym daniem barowym i można ją kupić w rozmaitych wersjach jako danie gotowe (w puszkach i słoikach). Domowa jest jednak najlepsza. Ja oprócz boczku dodaję do fasoli także kiełbasę - dziś miałam wyjątkowo dobrą, wiejską, więc i fasolka wyszła bardzo smaczna.

Składniki:

1 kg fasoli jaś (ja miałam jasia karłowego)
250 g wędzonego boczku
250 g kiełbasy
1 kg pomidorów (o tej porze roku pomidory są niezbyt smaczne, więc można zastąpić je przecierem)
2 cebule
1 liść laurowy
4 ząbki czosnku
majeranek
cząber
szczypta ostrej papryki w proszku
sól
pieprz
olej do smażenia

Fasolę zalać wodą i moczyć przez noc, następnie odcedzić, ponownie zlać wodą i ugotować do miękkości. Odcedzić pozostawiając na dnie trochę wody. Boczek pokroić w kostkę, kiełbasę w plasterki i usmażyć je na patelni. Dodać do fasoli wraz z wytopionym tłuszczem. Cebulę obrać, drobno pokroić, zeszklić na oleju i dodać do fasoli (wraz z olejem). Pomidory sparzyć, obrać ze skórki, pokroić i dusić z dodatkiem liścia laurowego aż się rozpadną. Dodać do fasoli, dodać jeszcze czosnek przeciśnięty przez praskę, wszystko wymieszać, doprawić do smaku cząbrem, majerankiem, papryką oraz solą i pieprzem i dusić razem jeszcze przez chwilę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz