Na moim świątecznym stole nie może zabraknąć pieczonego boczku. Jest prosty do wykonania i o wiele lepszy od wędlin ze sklepu. Specjalistą od pieczenia boczku jest w naszym domu mój mąż. Co roku najpierw w Wielki Czwartek przyprawia odpowiednio surowy boczek, a w Wielki Piątek go piecze. Cały dom wypełnia cudowny zapach i trzeba naprawdę dużo silnej woli, aby nie zgrzeszyć zjadając plaster takiego jeszcze ciepłego soczystego boczku. Plaster trafia oczywiście do koszyczka ze święconką i... znika natychmiast po poświęceniu zanim jeszcze wrócimy do domu. Pycha!
1,5 - 2 kg surowego boczku
5 - 6 ząbków czosnku
sól
suszone owoce jałowca
liście laurowe
Skórę na spodzie boczku nakroić tak, aby tworzyła kratkę. Czosnek przecisnąć przez praskę i wymieszać z solą. Natrzeć boczek i obłożyć go liśćmi laurowymi i jałowcem. Można także posypać rozmarynem. Odstawić na jeden dzień do lodówki.
Następnie przełożyć do brytwanny, dodać pół kostki margaryny i podlać niewielką ilością wody. Piec ok. 1,5 - 2 godz. w temperaturze 180 stopni uzupełniając w razie potrzeby wodę i od czasu do czasu podlewając sosem z pieczenia.
Boczek już w przyprawach w lodówce...
OdpowiedzUsuń